CT 11... Nu

Oparłem się o ścianę przy wyjściu na zewnątrz Centrum i przeglądałem mapę miasta. W międzyczasie, gdy się okazało, że to ciutke daleko, zadzwoniłem po taksówkę.

Otworzyłam pokój, wzięłam kasę i wybieglam. Pobieglam do wyjścia.
-okay już

Akurat przyjechała taksówka. Wsiedliśmy do niej ze Stevie.

- To najpierw szpital, a potem sklep z multimediami.

-nienawidzę szpitali... Dobra może tak być -Uśmiechnęłam się

- Sama chciałaś teraz - zauważyłem.

Zatrzymaliśmy się przed szpitalem. Wysiedliśmy i poszliśmy w kierunku budynku.

Kiedy weszliśmy do budynku rana od razu zaczęła pulsowac. Po wypełnieniu wszystkich dupereli udaliśmy się do poczekalni, nie było dużego ruchu

Po jakimś czasie w końcu weszliśmy na salę.

- Witam, w czym problem? - spytał od razu lekarz.
- Ta tu musi mieć zszyte ramię - odpowiedziałem za Stevie.

Lekarz zaczął przygotowywać sprzęt.

-mogłam sama powiedzieć -powiedziałam cicho

- Nie marudź - posłałem jej lekko poirytowane spojrzenie i usiadłem gdzieś z boku.

- Proszę pokazać ramię - zwrócił się lekarz do Stevie, trzymając igłę z nicią oraz środek znieczulający.

Sciagnelam bluzę i odbandazowalam ramię. Lekarz na widok moich prowizorycznych szfow pokrecil głową i zaczął je wyciągać, a potem robić swoje.

Przypatrywałem się obojętnie jak lekarz zakłada Stevie szwy, a potem zacząłem się rozglądać po gabinecie. Takie fascynujące. Łaał.

Trochę szczypalo jak zwykle. W końcu lekarz skończył.
-poprzednie szwy były robione nieodpowiednia nicią dlatego pekaly. Od teraz powinno być lepiej, tylko proszę przez najbliższe 3-4 godziny
-tak, dobrze, dziękuję -powiedziałam automatycznie i obojętnie. Zabrałam swoje rzeczy
-idziemy ?? -powiedziałam w kierunku Sawy

Wstałem i przeciągnąłem się leniwie.

- Pewnie. Dziękujemy i do widzenia - zwróciłem się do doktora i wyszliśmy. - To teraz kierunek apteka?

-A po...A tak jasne i jeszcze do jakiegos po ten telefon

Pokiwałem głową i wszedłem do apteki, która - kto by się spodziewał - znajdowała się obok szpitala.

Poszłam poszukać płynu do dezynfekacji, specjalnych igieł i nici, bandaży, wacikow i innych.

Czekałem przy drzwiach, sprawdzając gdzie jest najbliższy sklep z multimediami i od razu dzwoniąc po taksówkę.

Zapłaciłam za wszystko i wyszłam z apteki.

Wyszedłem za Stevie i, jak się okazało, taksówka już na nas czekała. Wsiedliśmy i podałem adres.

- Masz wszystko, czego potrzebujesz?

Spojrzałam do reklamówki i przepatrzylam jej zawartość
-wydaje mi się że tak

Zatrzymaliśmy się przed sklepem. Zapłaciliśmy taksówkarzowi i weszliśmy do budynku.

- Mów, jak jakiś wpadnie ci w oko - ruszyłem do działu z telefonami.

Poszłam za nim i zaczęłam oglądać telefony po kolei, w każdym coś mi nie pasowało a to cena, a to wielkość. Kiedy miałam już zrezygnować zobaczyłam ten idealny. Cena nie była duża, aparat był dobry, wielkość też
-Sawa ten mi się podoba -powiedziałam stojąc i oglądając go dalej.

Popatrzyłem na telefon krytycznym wzrokiem, w końcu kiwając.

- Dobra firma, duża pojemność, jakość obrazu też. To możemy go wziąć.

Zawołałem kogoś z obsługi i już wkrótce Stevie za niego zapłaciła. Dał nam namiary na jakiegoś faceta, żebyśmy z nim spisali umowę, załatwili kartę i tak dalej, i tak dalej. No to kolejna taksówka i jedziemy!

Siedziałam cicho i przypatrywalam się urządzeniu w pudełku.

W końcu byliśmy na miejscu. Poszliśmy do tego faceta. Zaczął coś tam gadać o tym telefonie, załatwił Stevie numer i umowę. Po jakimś czasie, zapisując wszystkie najważniejsze rzeczy na jakiejś apce w telefonie, mogliśmy wyjść. Zamówiłem kolejną taksówkę. To zaczynało być męczące.

- I? Jak się czujesz? - zagadnąłem ją.