10 tratatatata

- Już obiecałem, że ci pomogę. Chodźmy. Wybacz, Sahem - popatrzyłem na nią z przepraszającym uśmiechem, wstałem z kucek i rozciągnąłem się.

-część wszystkim -powiedziałam i ruszyłam z sówka na rękach do przodu

Pomachałem Sahem i Uri'emu i potruchtałem za Nasty.

-A wracając do twojego pytania... -powiedziałam kiedy Naoki był już koło mnie- tak podobają mi się -Uśmiechnęłam się i  zrobiłam minę typu ^^

Zarumieniłem się delikatnie.

- To fajnie. Nie umiałbym ich przefarbować - chwyciłem kosmyk z grzywki i pociągnąłem lekko za niego.

Zaśmiałam się
-i nie musisz... W ogóle gdzie tu jest najbliższy weterynarz ?? -powiedziałam wychodząc przed centrum

- Nie mam bladego pojęcia - powiedziałem.

Zadzwoniłem po taksówkę i pojawiła się w przeciągu 3 minut. Zawiozła nas do najlepszego weterynarza w Acrine.

- No i jesteśmy - powiedziałem wesoło.

Weszliśmy i akurat nikogo nie było
-dobry wieczór -powiedziałam
-dobry wieczór doktor akurat nie ma żadnego pacjenta proszę zapukac -powiedziaal chyba asystentka
Zapukalam do drzwi
-proszę -usłyszałam głos mężczyzny
-dobry wieczór ja przyszłam na wizytę kontrolną z małą sówką -powiedziałam wchodząc do gabinetu
-proszę pokazać pacjenta -doktor uśmiechnął się miło i rozpoczął badanie

Stałem sobie obok Nasty i przyglądałem się poczynaniom weterynarza.

-Sowie nic nie jest poważnego. Ma tylko lekko zwichniete skrzydło, opatrzylem już je. Jeśli państwa to interesuje jest to samica wlochatki
-A co mam jej dawać do jedzenia ??
-och nic takiego tylko to co zwykle jedzą sowy, gryzonie, drobne ptaki i jakieś owady -myślałam ze zemdleje sluchajac tego

Potarmosiłem Nasty włosy.

- Dasz sobie radę - powiedziałem z rozbawieniem.

-niedobrze mi -powiedziałam cicho
-proszę pani proszę się nie denerwować te zwierzęta można kupić martwe -pociemnialo mi przed oczami, przytaknelam tylko głową
-może już pani zabrać siwe należy się xx do widzenia
Zapłaciłam w kasie i wyszłam z sową
-teraz do najbliższego zoologicznego -powiedziałam dalej zszokowana

Zaśmiałem się.

- Nie będzie tak źle - powiedziałem pocieszająco i wszedłem do zoologicznego, który był dwa budynki dalej.

-to ja idę po sprzęt a ty po jedzenie -powiedziałam i polecialam w glab sklepu

- Hej! - zawołałem, ale już uciekła.

Udałem się do działu z jedzeniem dla sów [ten zoologiczny ma dział dla każdego zwierzęcia, o lel]. Wziąłem paczkę z gryzoniami, ptaszkami i dżdżownicami. Oczywiście martwymi. Poszedłem szukać Nasty.

Wzięłam klatkę, parę zabawek i poidełko . Trzymając sowke na rękach dalej pchalam z tym koszyk... Zastanawiając się jak ja to robię.

Znalazłem Nasty i rzuciłem jedzenie dla Zefiry do wózka na zakupy.

- I jak?

-prawie dobrze -powiedziałam patrząc na opakowania- chodźmy do kasy

Poszedłem z Nasty do kasy.

Kasjerka skasowala zakupy, zapłaciłam i kazalam wysłać to do centrum. Wyszłam przed sklep.

- No i szybko poszło - stwierdziłem z uśmiechem.

-tak a teraz z tą slodkoscia co je pskodztwa trzeba wrócić do centrum

- Sama się na to pisałaś - zaśmiałem się.

-I zistalismy sami- powiedziałam uśmiechając się do Uriego przyajźnie-masz może ochotę rozruszać się przed grą zanim tamci wrucą?

-niestety wiem -smutną minka