10 tratatatata

-ja nic to twoje-powiedziałam po czym opadłam na krzesło-jest woje możesz je zachowac lub zniszczyć to twoja decyzja. A jak wcześbiej powiedziałam ja nikomu nic nie powiem-dodalam uśmiechając sie ciepło

- Dzięki wielkie. Chyba to sobie zatrzymam jako pamiątkę. A teraz pora spać. Jutro nie wstaniesz. - Uśmiechnąłem się prawie bez wysiłku.

-w sumie jóż puźno a ten dzień był męczacy-zeskoczyłam z krzesła i ruszylam w strone wyjscia w drzwiach stanełam odwrucilam się a wzrokiem pokazałam że czekam.

- Mam pytanie które może zabrzmieć dwuznacznie, ale nie mam na myśli nic sprośnego. Otóż: czy mogę spać dzisiaj w twoim pokoju?

-ja nie mam nic przeciwko-powiedziałam nadal mając ten ciepły usmiech na twarzy mahnełam ręką na niego żebysmy szli ten dzień pęłen był zdarzeń był wspaniałym pierwszym dniem w centrum ale był on męczoncy nawet jak niebede spała to chce się jurz położyć.

Poszedłem za nią do ósemki. Czekam aż otworzy drzwi.

Otworzylam przed nami drzwi i weszłam pszodem-wezme tylko szybki prysznic, rozgość się-powiedziałam wyciagając pidżame z szfy byly to dlugie wlohate spodnie w centki szaro białe i zadurzy (i to jak bardzo meśka XL) szary T-shirt. Jak powiedziałam tak zrobilam wybko sie umyłam brudne ciuchy cisnełam w kat łazienki jutro je posprzatam. Rozpuściłam wlosy i rozczesujac je wyszlam z łazienki.

W czasie gdy Sahem brała prysznic wbiłem ostrza w butach do sufitu i zawisłem głową w dół. Teraz wyglądam jak jakiś wampir. Uśmiechnąłem się. 
- Dobranoc życzę.

-hehe wygladasz smiesznie-zachiohotalam-dobranoc-równierz sie usmiechnełam-ale iwesz że nie musisz tak spać nie bedzie mi przeszkadzaç jak zajmiesz łużko-dodalam sadowiąc się na parapecie i pozwalajac moim miebieskim wlosom zakryc prawie cała mnie.

- Mnie tu jest wygodnie. - Powiedziałem i zasnąłem.

Zsunelam się na łużka-jak tam wolisz-wymamrotałam zakopując sie w posciel i natychmiast zasypiajac tan dzien był naprawde meczący i dla mnie i dla Noiva.